Paradise Battle – Drugie starcie
- Polish Fishing Team PFT
- 10 lip 2021
- 3 minut(y) czytania
Czerwiec, gdy dla jednych ten miesiąc kojarzy się z latem i ze zbliżającymi się upragnionymi wakacjami dla innych skojarzenia te nie mają nic wspólnego z odpoczynkiem. To właśnie w czerwcu przypadło nam z podwójną mocą zaangażować się w projekt zawodów karpiowych Paradise Battle. Po pierwszej turze która odbyła się na początku czerwca nastał czas wyłonienia kolejnych finalistów zawodów.
W dniach 25-27 czerwca ponownie spotkaliśmy się nad łowiskiem
Kapel Ter Durmen – PFT Paradise z tymi samymi zasadami, jednak tym razem z nową ekipą.
Rozpoczęcie zawodów nie należało do udanych, praktycznie od momentu spotkania nad łowiskiem przywitała nas deszczowa pogoda, która wymusiła szybką rejestrację ekip oraz losowanie stanowisk. Obserwując przebieg losowania oraz reakcje zawodników wydawało się, że losowanie było szczęśliwe dla samych zainteresowanych jednak z doświadczenia wiemy, iż na naszym łowisku nie zawsze i o każdej porze jest łatwo o złowienie ryby. Mając doświadczenie z pierwszej tury zawodów, gdzie było bardzo trudno złowić punktowane ryby, każdy z nas zarówno organizatorzy jak i sami uczestnicy imprezy byli w pełni świadomi, że ta runda również może nie należeć do łatwych. Tym razem jednym z powodów który mącił myśli w głowie i powodował niepokój było to, że ze względu na złe warunki pogodowe jakie miały miejsce na początku wiosny tarło karpia odbyło się z kilku tygodniowym opóźnieniem i zakończyło się na tydzień przed rozpoczęciem imprezy. Nie pozostało nic innego jak zaufać swoim umiejętnościom oraz liczyć po cichu na łut szczęścia.
Punktualnie o 16.00 rozpoczęły się zawody. Ekipy w swoim stylu zabrały się za przygotowanie stanowisk. Pozostało już tylko oczekiwanie na pierwsze akcje. Jednak pierwszy wieczór minął w spokoju.
O poranku, po pierwszym oficjalnym ważeniu na prowadzenie wysunęła się ekipa Carp’n Roll, w składzie Łukasz Kowalewski oraz Maciej Niemiec którzy po szczęśliwym dla nich samych losowaniu zadomowili się na stanowisku nr 4, a to uznawane jest przez nas samych za jedno z najlepszych stanowisk na akwenie. Skala wagi w trakcie ważenia zatrzymała się na 11.400kg i to był przysłowiowy zastrzyk adrenaliny i pierwszy sygnał, że na dobre rozpoczęła się rywalizacja.


Tej nocy na stanowisku nr1 na którym łowili Marcin Flasiński oraz Radek Kiciński również zagrał sygnalizator jednak ryba po kapitalnym rajdzie wywołała wiele zamieszania na sąsiednim stanowisku po czym odpłynęła w znanym tylko sobie kierunku.
Dobre złego początki
Po pierwszej złowionej rybie apetyt na kolejne wzrósł na każdym stanowisku, jednak cóż można zdziałać kiedy ryby nie są zainteresowane pobieraniem pokarmu? Przez kolejne długie godziny woda była „martwa”. Lęk, obawy oraz wątpliwości zaczęły narastać z minuty na minutę. W głowie pojawiły się wątpliwości, czy ponownie będziemy musieli wyłonić finalistów w losowaniu? Wątpliwości rozwiał jednak późny wieczór. Na stanowisku nr5 gdzie łowił Kuba Bramowicz w przeciągu kilkunastu minut miały miejsce dwa brania z czego jedno z nich zakończyło się sukcesem.

Ryba, pomimo że nie należała do okazałych a jej waga wynosiła niewiele ponad 4kg dawała szansę na uniknięcie losowania w przypadku braku złowionych ryb na pozostałych stanowiskach. Pozostało tylko czekać na to co przyniesie kolejny poranek.
A poranek okazał się pełen emocji. Ze spokojnego snu nagle wyrwało nas zamieszanie na stanowisku nr6 gdzie łowili Adrian Gustaw oraz Szczepan Gaca. Po dawce adrenaliny którą otrzymali z rana włączyli się do gry i awansowali na 2gie miejsce w klasyfikacji.

Chwilę później na tym samym stanowisku został dołowiony kolejny karpik a jego waga zapewniła Szczepanowi miano łowcy najmniejszej ryby zawodów.

Gdy emocje zaczęły opadać napłynęło kolejne zgłoszenie w związku ze złowioną rybą. Tym razem ekipa na stanowisku nr3 czyli Michał Kloc oraz Daniel Walczak złowili rybę o wadze 9 kg.

Sytuacja stała się jasna. Pewne już było że nie będziemy musieli losować ekip, które miałyby się zakwalifikować do finału i mówiąc szczerze kamień spadł nam z serca.
Czas mijał nieubłaganie, z minuty na minutę zbliżaliśmy się do końca imprezy gdy w pewnym momencie na stanowisku nr4 odezwał się sygnalizator… To mogło być piękne zakończenie zawodów, jednak ryba odniosła zwycięstwo w tej potyczce. Złość przeplatała się z niedowierzaniem, na całe szczęście lub nieszczęście do momentu zakończenia zawodów żadna z ekip nie dołowiła ryby dlatego wszystko stało się jasne. Eliminacje wyłoniły finalistów i już w ostatni weekend sierpnia ponownie spotkamy się nad wspaniałym, przepięknym i niezwykle trudnym łowiskiem PFT Paradise.
Klasyfikacja generalna
1 Maciej Niemiec, Łukasz Kowalewski – 11.400 kg
2 Michał Kloc, Daniel Walczak – 9kg
3 Adrian Gustaw, Szczepan Gaca – 6.350 kg
Największa ryba zawodów – Łukasz Kowalewski 11.400kg
Najmniejsza ryba zawodów – Szczepan Gaca 4kg

Na zakończenie imprezy miała miejsce niecodzienna sytuacja, ze względu na brak możliwości wzięcia udziału w finałowej rundzie z zawodów wycofała się ekipa która zajęła ostatecznie 3 pozycję a zdobyty awans do finału przekazali kolejnej osobie która złowiła rybę w zawodach. W związku z zachowaniem FAIR PLAY organizatorzy uhonorowali drużynę dodatkową nagrodą.
Czerwiec obdarował nas wieloma emocjami i mamy nadzieję, że finałowa impreza która odbędzie się w ostatni weekend sierpnia będzie jeszcze bardziej emocjonująca niż dwie poprzednie. Czego sobie i wam drodzy finaliści życzymy.
Do zobaczenia na Paradise Battle – Final Battle
Comments